Jego nazwisko zarówno w środowisku historyków i czytelników książek historycznych kojarzone jest z szeregiem niemal kultowych publikacji z historii wojskowości; - Interesujące relacje z epoki: czyli fragmenty korespondencji między głównodowodzącymi siłami sprzymierzonymi z okresu odsieczy wiedeńskiej oraz fragmenty listów Jana

Zgłoś nadużycie! W 1683 roku armia turecka pod wodzą wezyra Kary Mustafa rozpoczęła oblężenie zwrócił się z prosbą o pomoc do króla Jana III monarcha wyruszył z swe wojsko przez góry i stanął na czele polsko-niemiecko-austriackich [email protected] września 1683 roku odniósł wielkie prowadzona przez Sobieskiego zdobyła liczne łupy,łącznie z namiotem zwycięstwo rozsławilo imię Króla w całej Europie. 14 votes Thanks 21
Pobierz. Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki. Brak wersji przejrzanej. Dyaryusz wideńskiej okazyji•Jmci Pana Mikołaja na Dyakowicach Dyakowskiego podstolego latyczewskiego. Dyaryusz wideńskiej okazyjiJmci Pana Mikołaja na Dyakowicach Dyakowskiego podstolego latyczewskiego. Diariusz medyczny z wyprawy wiedeńskiej z roku 1683, po trzystu jakie były przyczyny i skutki odsieczy wiedeńskiej Przyczyną odsieczy Wiedeńskiej były niepokojące podboje Kara Mustafy. Chciał zająć Wiedeń, następnie miałby otwartą drogę na Rzym. Gdyby mu się udało zająć Wiedeń zająłby też Rzym i w tej chwili Europa byłaby wyznania islamskiego. Uniemożliwił to Król Polski Jan III Sobieski który 12 września 1683r. przegonił Turków z Wiednia. Skutek? Uratowanie przez islamizacją Europy, a nie całe 100 lat później Austria nam się odwdzięczyła rozbiorem Polski. Jan III Sobieski po odsieczy Wiedeńskiej był nazywany; "Lew Lechistanu", "Obrońca wiary". Główną przyczyną bitwy było powstanie antyhabsburskie, które wybuchło na terenie Austrii w 1682 roku. Kara Mustafa był bardzo pewien wygranej, dlatego "nie przyłożył" się do tej wojny. Rozpoczęła się ona rankiem 12 września. Na początku Sobieski wysłał chorągwie husarkską, którą kierował Zymgunt Zbierzchowski, aby sprawdziła teren walki. Mustafa myśląć, że jest to atak ze strony wroga, postanowił wysłać dużą ilość kawalerii w pogoń. Przez to w tureckiej armii powstało wielkie zamieszanie, które Sobieski wykorzystał. Dzięki temu, że polacy zdążyli już wytoczyć armaty, mogli zgładzić znaczną część wojsk przeciwnika. Następnie już husaria ruszyła z pełną siłą "zmiatając" wszystko co stanęło jej na drodze. Wojska Mustafy zaczęły się wycofywać. Bitwa została wygrana przez Sobieskiego. Skutkami odsieczy wiedeńskiej jest złożenie hołdu naszemu królowi przez Leopolda I - cesarza Austrii. Liczę że pomogłam

Przyczyny I Skutki Bitwy Pod Wiedniem. Motyl waży około 0,2 g, a mrówka. Forum2 forum2 11.11.2013 historia liceum/technikum. XVII tulecie wojen Krzyżówka from wordwall.net | czytaj więcej na odrabiamy.pl! Mysikrólik, najmniejszy z ptaków żyjących w polsce, waży około 5 g. Opowiem o przyczynie, przebiegu i wyniku bitwy pod.

W 1682 roku skończyły się starcia turecko- rosyjskie (pokój w Bakczysaraju). Leopold I zagrożony powstaniem węgierskim i agresja turecką, nagle dostrzegł w Polsce cennego sojusznika. Wysłał więc do Sobieskiego poselstwo z prośbą o pomoc. Król przemógł się i zdecydował o zawarciu sojuszu, wierząc, że tylko współpraca polsko- austriacka powstrzyma nawałnicę turecką. Czas był najwyższy, bowiem wezyr Kara Mustafa oblegał już Wiedeń. Król spiesznym marszem udał się na pomoc nowemu sojusznikowi i na wrześniowej naradzie na zamku w Stettelsdorfie objął dowództwo nad wojskami polsko-austriackimi. 12 września 1683 roku, po wysłuchaniu na Kahlenbergu porannej mszy świętej, armia Sobieskiego przystąpiła do decydującej bitwy. Po krwawej walce zwycięstwo przyszło na skrzydłach polskiej husarii, która niesiona do boju pędem tysięcy końskich kopyt złamała opór janczarów, opanowała artylerię i rozbiła większość wrogiej jazdy. O godzinie szóstej po południu zdobyto obóz wezyra, który salwował się ucieczką. Po wspaniałej wiktorii Jan III Sobieski wysłał do papieża Innocentego XI list ze słowami: ”Venimus, vidimus et Deus Vicie (przybyliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył). Cesarz, będący zazdrosny o sławę zwycięskiego wodza, przyjął króla polskiego niezwykle chłodno, ale nie było czasu na wzajemne waśnie. Armia turecka nie była jeszcze zupełnie rozbita i trzeba było stawić jej czoła w dwóch bitwach pod Parkanami (jednej przegranej-7 października, drugiej zwycięskiej- 9 października).Czy należało uczestniczyć w batalii, która ułatwiła budowę monarchii Habsburgów, jednego z rozbiorców Polski? W 1683 roku najazd turecki groził także ziemiom polskim. Lepiej więc było bronić się za granicami wraz z sojusznikami, niż biernie czekać na atak. Nikt także nie był w stanie przewidzieć rozbiorów w sto lat później. Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę w 340. rocznicę odsieczy wiedeńskiej, którą miałem zaszczyt uroczyście odebrać podczas posiedzenia Senatu RP. Dziękuję serdecznie za
23 listopada miała miejsce Bitwa pod Humiennem, nazywana często pierwszą odsieczą wiedeńską. Z pozoru mało znaczące starcie między pułkiem lisowczyków, a wojskiem Jerzego Rakoczego przyczyniło się do ocalenia stolicy Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, chociaż ówcześni nie od razu zdali sobie z tego sprawę. Zygmunt III dowiedział się o defenestracji praskiej po 10 czerwca 1618 roku. Cesarz Maciej I poinformował władcę Rzeczypospolitej, iż doszło do buntu jego poddanych, i zwrócił się do Wazy o udzielenie pomocy zbrojnej przeciwko rebeliantom. W odpowiedzi na apele cesarza polski król stwierdził, iż powstanie powinno zostać stłumione – zgodnie z zasadą legalizmu. W opinii króla czynnik religijny odgrywał mniejsza rolę. Mimo iż w 1613 roku król Polski zobowiązał się w pakcie familijnym z Habsburgami do udzielenia im pomocy w razie potrzeby, odmówił tym razem bezpośredniej interwencji zbrojnej na terenie Czech. Powodami takiej decyzji była trwając w Inflantach wojna ze Szwecją oraz wyprawa wojenna królewicza Władysława do Moskwy. Władca Rzeczypospolitej nie wierzył, iż do buntu różnowierców czeskich przyłączą się stany śląskie, w wyniku czego dojdzie do otwartej wojny. Pomimo tego w sierpniu 1618 roku Śląsk zaciągnął w obawie przed interwencją Rzeczypospolitej 2 000 kawalerii i 4 000 piechoty. Jednocześnie Zygmunt III obesłał Czechów i Ślązaków licznymi listami nawołującymi do posłuszeństwa cesarzowi. W zamyśle króla była to forma nacisku na buntowników, która miała odwracać ich uwagę od działań armii habsburskiej. Dzięki temu wybiegowi Zygmunt III przy relatywnie małym zaangażowaniu dyplomatycznym ułatwiał realizację celów politycznych Habsburgów. To z kolei dobrze świadczyło o realizmie politycznym monarchy. Pomoc Zygmunta III Sytuacja militarna cesarza pogorszyła się jednak wraz z końcem roku. W tej sytuacji w Wiedniu zdecydowano się wysłać na dwór polski oficjalne poselstwo, któremu przewodził Piotr Fuchs. Początkowo miał on wystąpić na sejmie, zrezygnowano jednak z tego zamiaru, ponieważ Zygmunt III nie chciał podnosić problemu wojny w Czechach wobec posłów ziemskich, których wiedza na temat tych wydarzeń była fragmentaryczna. To zapewniało królowi swobodę podejmowania decyzji, gdyż sejm mógł uchwalić konstytucję zabraniającą mu podejmowania jakichkolwiek kroków zmierzających do pomocy wojskowej lub dyplomatycznej. Agentowi habsburskiemu udało się skłonić polskiego władcę do wydania uniwersałów zakazujących werbunków w Rzeczypospolitej, co w założeniu miało osłabić buntowników czeskich. Ponadto Fuchs pozyskał dla planów interwencji polskiej kilka wpływowych osobistości, w tym prymasa Jana Gembickiego, marszałka wielkiego koronnego Mikołaja Wolskiego oraz podkanclerzego koronnego Andrzeja Lipskiego. W marcu na radzie senatu podjęto decyzję o zbrojnym wsparciu Habsburgów. Dlaczego tak się stało? Powodów było kilka. Wśród nich: Podpisanie rozejmu ze Szwecją oraz Moskwą. Zakończenie prac komisji skarbowej ds. rozliczenia wojska. Wieść o śmierci cesarza Macieja I. Rozpoczęcie otwartych prześladowań katolików w Czechach. Dwór polski przystąpił do intensyfikacji działań. W maju 1619 roku królewicz Władysław wyjechał do Częstochowy. Po dłuższym pobycie w tym mieście udał się do Nysy, gdzie spotkał się z arcyksięciem Karolem Habsburgiem, biskupem wrocławskim. Królewicz przedstawił krewniakowi trzy propozycje wsparcia, jakiego Zygmunt III mógł udzielić domowi rakuskiemu. W pierwszej kolejności brano pod uwagę możliwość zaciągnięcia w Rzeczpospolitej 5000 lisowczyków z kwartalnym żołdem wynoszącym 15 zł. Następnie myślano o 2000 żołnierzy zwerbowanych na terytorium Korony, za czym miał się opowiadać hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski. Inną możliwością był zaciąg 5000 Kozaków zaporoskich. W zamian królewicz miał żądać wydzielenia kilku księstw śląskich dla Wazów oraz zaangażowanych magnatów koronnych, a także rozciągnięcia zwierzchnictwa arcybiskupstwa gnieźnieńskiego nad Śląskiem. Charakter pomocy pozostawał dla Habsburgów kwestią otwartą. Na podstawie paktu z 1613 roku arcyksiążę Ferdynand nakłaniał Zygmunta III do podjęcia oficjalnej interwencji. Uzasadniał to zagrożeniem Korony ze strony buntowników czeskich oraz wystąpieniem Gabora Bethlena na Węgrzech, które mogło ściągnąć na Polskę zatarg z Turcją. Między lipcem i październikiem 1619 roku poseł cesarski Michał Adolf Altan podjął się szerokiej akcji propagandowej wśród senatorów i dygnitarzy koronnych. Był on członkiem Zakonu Milicji Chrześcijańskiej pod wezwaniem Błogosławionej Dziewicy i św. Mochała Archanioła. Celem tej organizacji była walka z Turkami. O jej powstaniu Zygmunt III dowiedział się w kwietniu i zgodził się zostać protektorem Milicji. Niedługo po tym swój akces do Zakonu zgłosił książę Albrycht Stanisław Radziwiłł i Łukasz Opaliński, kasztelan poznański. Ten ostatni proponował królowi rozpoczęcie pertraktacji z księstwami śląskimi w celu wzięcia ich w protekcję Rzeczypospolitej, jednakże wobec ogłoszenia królem Czech Fryderyka V, palatyna reńskiego, sytuacja w księstwach jeszcze bardziej się skomplikowała. Równolegle z działaniami Altana trwała w Polsce akcja informacyjna jezuitów, których celem było stworzenie odpowiedniego gruntu pod interwencję w szerszych kręgach społeczeństwa szlacheckiego. We wrześniu decyzja o wysłaniu lisowczyków była już przesądzona. Kim byli lisowczycy? Lisowczycy, zwani też elearami, doczekali się obszernej literatury przedmiotu w polskiej historiografii, nie ma więc powodu, aby rozwijać ten wątek w niniejszym artykule. Przytoczę jednak w tym miejscu klarowną definicję tej formacji zaproponowaną przez Adama Kerstena. Zdaniem tegoż badacza: [te] oddziały polskiej jazdy, stworzone przez Aleksandra Lisowskiego w czasie wojen moskiewskich, stanowiły bardzo specyficzną formację wojska Rzeczypospolitej. Nominalnie nie wchodziły one w skład komputu koronnego i nie płacono im stałego żołdu, najczęściej żywiły się grabieżą. Używano ich też przede wszystkim do akcji o pacyfikacyjnym charakterze. Była to zbieranina najprzeróżniejszych elementów społecznych zarówno szlacheckich, jak mieszczańskich i chłopskich. Już po śmierci swojego pierwszego wodza zostali zaciągnięci na wyprawę moskiewską królewicza Władysława. Odznaczyli się też w niej i wielką odwagą, i niemniejszym okrucieństwem. Często działali samodzielnie, bez porozumienia z hetmanami i głównymi siłami wojska. Jedną z charakterystycznych cech tych oddziałów była także obieralność dowódców, zapewne przez koło wojskowe, w skład którego wchodzili wszyscy towarzysze chorągwi, bez pocztowych i ciurów” (cyt. za: A. Kersten, [Odsiecz wiedeńska 1619 r.…, s. 50–51). Do słów historyka dodajmy, iż Lisowczycy byli lekką formacją, która zazwyczaj poruszała się komunikiem, czyli bez obciążenia taborem. To z kolei zapewniało szybkość nawet w trudnym terenie. Ich uzbrojenie było przeróżne, w tym zdobyczne. Lisowczycy nie stronili od broni palnej, nie było rzadkością posiadanie przez nich bandoletów z zamkiem kołowym, rusznic oraz pistoletów. Na ich wyposażeniu można było również znaleźć łuk refleksyjny, szable, buzdygany, nadziaki i rohatyny. Ze względu na zagończykowy typ tej formacji, lisowczycy nie używali zbroi i pancerzy. Bezwzględny sposób działania tej formacji wpływał demotywująco na nieprzyjaciela, jednakże jej członkowie dopuszczali się grabieży również na terenach Rzeczypospolitej. Ze względu na fakt, iż byli to ludzie niechcący podporządkować się prawu pospolitemu oraz nieposiadający dóbr dziedzicznych i dzierżaw, jedynym sposobem ich karania była interwencja regularnego wojska. Wyprawa lisowczyków na Węgry Po podjęciu decyzji o wyprawie lisowczyków dwór polski zwrócił się do Jerzego Drugetha Homonna, zwanego również Hamonnai. Węgierski magnat zbiegł po wybuchu powstaniu Bethlena do Rzeczypospolitej, gdzie ze względu na swoje powinowactwo z Mniszchami oraz Stadnickimi został ciepło przyjęty. Hamonnai we wrześniu 1619 roku przebywał w obozie lisowczyków, którzy przed planowaną wyprawą zostali przesunięci na Ukrainę. Tam za pieniądze własne oraz Habsburgów dokonywał werbunku elearów. Równocześnie lisowczycy byli zaciągani do służby przez Adama Lipskiego, brata podkanclerzego koronnego. W ten sposób doszło niejako do wytworzenia się dwóch grup werbunkowych.
MONETA 340 ROCZNICA ODSIECZY WIEDEŃSKIEJ. Numer oferty: 230825004. Towar w stanie menniczym. W zestawie : certyfikat. Na zapłatę za zakupiony towar oczekujemy 48 godzin. Po tym czasie przedmioty są ponownie wystawiane na sprzedaż. Przedmioty opłacone wysyłamy w ciągu 24 godzin od zaksięgowania wpłaty. Zapraszamy do zakupu oraz innych Autor: Marek Groszkowski Tagi: Artykuły, Historia wojskowości, XVI-XVII wiek, Polska, Kraje Europy środkowo-wschodniej, EuropaPierwsza publikacja: 2013-10-09 10:21, aktualizacja: 2020-10-08 22:32Licencja: wolna licencjaBitwa pod Parkanami, mająca miejsce niecały miesiąc po odsieczy wiedeńskiej, jest starciem stosunkowo mało znanym wśród osób interesujących się historią. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że pod pewnymi względami było to zdecydowanie większe zwycięstwo niż to z 12 września 1683 roku. Co więcej, po pierwszym dniu starcia pod Parkanami absolutnie nic nie wskazywało na taki przebieg powszechnej opinii, odsiecz wiedeńska nie była wcale zwycięstwem zadającym decydujący cios imperium osmańskiemu. Owszem, główny jej cel – wyzwolenie Wiednia – został osiągnięty. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że gdyby nie pomoc armii sprzymierzonych, miasto padłoby w ciągu kilku dni. Jednakże inne ważne założenie Jana III Sobieskiego – fizyczne zniszczenie armii tureckiej – nie zostało zrealizowane. Zginęło lub dostało się do niewoli zaledwie niecałe 15 tysięcy wchodzących w jej skład żołnierzy, co stanowiło niespełna 15% stanu całościowego. Jan III Sobieski (olej na płótnie, po 1683 r., w zbiorach Muzeum w Wilanowie, domena publiczna). Aby nie dać ochłonąć pokonanemu przeciwnikowi należało więc prowadzić dalsze działania ofensywne. Sprzymierzeni zdawali sobie z tego sprawę. Rozumiał to zwłaszcza Sobieski, którego wyrażonym w liście do żony zdaniem lepiej „w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił imperii, nie tylko samego cesarza wojować”Długo zastanawiano się nad kierunkiem kolejnych operacji. Dowódcom cesarskim zależało na opanowaniu górnych Węgier, gdyż pragnęli stłumić rozpętane tam antyhabsburskie powstanie i podporządkować ten region władzy cesarskiej. Sobieski planował marsz prosto w kierunku Budy, gdzie zbierały się na nowo pobite oddziały tureckie. Ostatecznie zwyciężyła ta pierwsza koncepcja. Król polski orientował się, że za takim wyborem działań przemawiały nie tylko względy wojskowe, ale i polityczne. Mimo świetnego zwycięstwa pod Wiedniem, był on lekceważony przez cesarza, nie cieszył się też poważaniem i zaufaniem pośród większości ważniejszych dowódców sił znaczenie dla kontroli nad górnymi Węgrami miała położona nad Dunajem twierdza Esztergom (dzisiejsze miasto Ostrzyhom), zwycięzcy spod Wiednia ruszyli więc w jej kierunku. Na wieść o tym przebywający pod Budą Kara Mustafa wydał rozkaz wymarszu bejlerbejowi budzyńskiemu Kara Mehmedowi paszy na czele wybranych oddziałów z odsieczą. Liczebność tego korpusu nie była zbyt wielka i z pewnością nie przekraczała 20 tysięcy ludzi. Składał się on głównie z obozie sprzymierzonych nic nie wiedziano o tym manewrze, zdawano sobie natomiast sprawę z faktu, że drogę do Esztergomu zasłania położony na drugim brzegu Dunaju niewielki zamek Parkany (dzisiaj miasto Śturovo). Sobieski, przekonany, że strzeże go tylko kilkuset janczarów, postanowił w nocy z 6 na 7 października zdobyć go szybkim atakiem. Zaprzyjaźniony z nim dowódca cesarski książę Karol Lotaryński kategorycznie odradzał mu angażowanie się w powyższą operację. Deklarował się nawet, że w razie kłopotów nie przyjdzie królowi z pomocą. Jan III zlekceważył to jednak i wraz z 10 tysiącami żołnierzy polskich (w większości jazdy) wyruszył rano 7 października w kierunku upatrzonego celu, od którego dzieliło go około 12 kilometrów. Wkrótce armia polska zetknęła się z pragnącą nie dopuścić do zajęcia twierdzy częścią sił tureckich liczącą 15 tysięcy żołnierzy (reszta znajdowała się w odwodzie) pod wodzą samego Kara pod Parkanami – brzemienny w skutki błąd przedniej strażyMiasto Ostrzyhom położone jest na wyniosłych wzgórzach. Śturovo zaś o wiele niżej, lecz w pofałdowanym terenie. Utrudniało to szarże kawalerii i ograniczało tym samym skuteczność największego atutu wojsk koronnych, jakim była niewątpliwie wymarszu z obozu niespodziewający się niczego niedobrego Sobieski pozwolił wojsku rozluźnić szyk. Poszczególne jednostki podążały więc za sobą w pewnym oddaleniu. Na czele szła grupa pod wodzą strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego. Liczyła ona około tysiąc koni i składała się z chorągwi lekkiej jazdy i dragonów. Za nimi ciągnęły się inne oddziały pod wodzą hetmana wielkiego Stanisława Jabłonowskiego i samego króla. Na końcu posuwała się piechota, artyleria i tabor. Bidziński otrzymał od Jana III wyraźny rozkaz zatrzymania się przed zamkiem i spokojnego oczekiwania na nadejście reszty armii. Sobieski nie chciał w ten sposób zbyt wcześnie uprzedzić nieprzyjaciela o planowanym ataku. Parkany (po lewej stronie rzeki) i Ostrzyhom (domena publiczna). Gdy przednia straż weszła na pagórki w pobliżu Parkan, zobaczyła zamek i nieduży, liczący około pięćset żołnierzy, oddział jazdy tureckiej. Inne wzgórza zasłaniały kotlinę, w której przyczaiła się reszta armii muzułmańskiej. Wbrew rozkazowi Bidziński nie zatrzymał się, lecz rozpoczął działania zaczepne. Wspomnianą powyżej grupę rozbił wprawdzie bez większych trudności, w pogoni jednak jego chorągwie wpadły na przyczajone siły tureckie. Ich widok i boczny ogień dział parkańskich przekonał strażnika wielkiego koronnego do natychmiastowego odwrotu. Nie mógł jednak wykonać tego manewru wystarczająco szybko, gdyż wchodzący w skład jego grupy dragoni zostali wcześniej spieszeni w celu zdobywania zamku. Rozpoczęła się powolna rzeź niespodziewających się tak ciężkiej przeprawy e-book Marka Groszkowskiego „Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”Marek Groszkowski„Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”Wydawca: PROMOHISTORIA [ Format ebooków: PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)Próby ratowania sytuacjiJadący na czele następnego rzutu wojsk koronnych Stanisław Jabłonowski, widząc co się dzieje, wydał swoim dragonom rozkaz spieszenia i otwarcia ognia do nieprzyjaciela. Wstrzymało to na chwilę zapędy Turków. Hetman wielki poprowadził wówczas większość jazdy do kontrataku, który załamał się jednak pod naporem przeważających mas kawalerii przeciwnika. Siły Jabłonowskiego zaczęły się który dotarł właśnie na plac boju, na widok tej sytuacji zareagował błyskawicznie, szykując resztę żołnierzy do kontrataku. Prawe skrzydło pozostawił cofającym się oddziałom hetmana wielkiego. Lewe powierzył Szczęsnemu Potockiemu, środek szyku zaś – wojewodzie lubelskiemu Marcinowi Zamoyskiemu. Wysłał też posłańców do księcia Karola Lotaryńskiego i podążającego z tyłu z piechotą, taborem i artylerią Marcina Kątskiego z prośbą o natychmiastową turecka pędziła tuż za oddziałami Jabłonowskiego i natarła na nie natychmiast po tym, gdy zajęły one miejsce na prawym skrzydle. Muzułmanie wiedzieli już od pojmanych jeńców, że mają do czynienia wyłącznie z kawalerią polską pod wodzą samego króla. Warto zauważyć, że dla Kara Mehmeda była to pierwsza bitwa prowadzona samodzielnie. Młodego dowódcę podnosiła na duchu myśl, że ma wielką szansę pokonania w bezpośrednim starciu „lwa Lechistanu”.Po kolejnym uderzeniu na skrzydło polskie Turcy udali ucieczkę. Chorągwie Jabłonowskiego w pościgu za nimi oddaliły się od reszty wojsk, a nagły zwrot przeciwnika spowodował wśród nich zamieszanie. Kara Mehmed wykorzystał to i wysłał część żołnierzy w celu ataku na Polaków od scenariusz spod Warny miał się sprawdzić po raz drugi? Marek Matczyński, jeden z najbliższych współpracowników króla, towarzyszył Sobieskiemu w czasie feralnej pierwszej bitwy pod Parkanami (aut. Julian Schübeler, domena publiczna). Widząc co się dzieje Sobieski wydał rozkaz zmiany szyku kilku stojącym w pobliżu niego chorągwiom husarskim. Nie atakowane w tym czasie oddziały lewego skrzydła i centrum poczytały to za odwrót i rzuciły się do ucieczki. Cały szyk polski pękł w mgnieniu oka. Wojsko koronne uciekało w panice ścigane przez tryumfujących król jechał w otoczeniu siedmiu towarzyszy: koniuszego koronnego Marka Matczyńskiego, łowczego koronnego Atanazego Miączyńskiego, porucznika Jana Czerkasa, niejakiego Piekarskiego, dwóch towarzyszy husarskich i nieznanego z imienia arkebuzera, który w ostatniej chwili uratował Sobieskiemu życie zabijając dwóch Turków, co „już się byli wynieśli z dzidą jeden, drugi z szablą”. Zapobiegł tym samym powtórce scenariusza spod Warny, gdzie polski król Władysław zginął na polu bitwy, sam jednak przypłacił to życiem. Przepełniony wdzięcznością Sobieski napisał później w liście do żony, że jest on „godzien przynajmniej, aby za duszę jego proszono tam P. Boga”.Pościg Turków prowadzony przez kilkanaście kilometrów zatrzymał się dopiero w obliczu nadciągających kirasjerów cesarskich. Książę Karol Lotaryński nie dotrzymał danego wcześniej słowa i przyszedł Sobieskiemu z pomocą. Kara Mehmed nie chciał na razie ryzykować starcia z całą armią sprzymierzonych i wycofał się w kierunku Parkan. Wysłał później tryumfalny raport do Kara Mustafy donosząc mu o wielkim w życiu Sobieskiego gorycz porażki na polu bitwyWbrew pozorom straty osobowe w armii polskiej nie były duże. Wynosiły one, nie licząc rannych, około 500 zabitych. Operacyjnie Turcy także nie zyskali wiele, gdyż nadal mieli w bliskiej perspektywie starcie z całą armią był jednak w tym wypadku aspekt moralny. Janusz Woliński, autor artykułu naukowego o bitwie pod Parkanami, słusznie uważa, że dla Sobieskiego świadomość klęski i ucieczki przed młodym i nieznanym dotąd paszą tureckim musiała być bardzo bolesna. Po przybyciu do obozu strasznie potłuczony król nie posiadał się z oburzenia na żołnierzy i oficerów. W liście do żony pisał, że wszyscy oni są „głupcy, niedbalcy, niepilni”. Nie ulega wątpliwości, że przeżywał on wtedy jedne z najcięższych chwil w swoim sfrustrowani byli od niego pozostali uczestnicy tej bitwy. W wojsku pojawiły się na szeroką skalę, obecne już przed bitwą pod Parkanami, chęci natychmiastowego powrotu do Polski. Co gorsza, generałowie cesarscy z trudem ukrywali swoją radość z powodu porażki jednak nie załamał się, wykazując w tym momencie po raz kolejny olbrzymią siłę ducha. Zdołał przekonać swoje wojsko do kontynuowania dalszej walki, nie wątpiąc ani na chwilę w powodzenie całego przedsięwzięcia. Pragnął on natychmiastowego rewanżu i uderzenia na Turków jeszcze w nocy. Ta koncepcja została jednak odrzucona przez Karola pod Parkanami – przygotowania do ostatecznej rozgrywkiArmia turecka została tymczasem wzmocniona przez oddziały bejlerbeja Damaszku Abazy Sazy Husejna paszy, bejlerbeja Aleppo Kurd Bekir paszy oraz oddziały egipskie. Historycy różnią się w poglądach co do liczebności wojsk muzułmańskich dnia 9 października. Prawdopodobnie jednak liczyły one około 30 tysięcy żołnierzy. Sprzymierzeni dysponowali armią polską liczącą 16 tysięcy ludzi (6 tysięcy piechoty, 2 tysiące dragonii i 8 tysięcy jazdy) oraz wojskami cesarskimi w podobnej liczbie (7 tysięcy piechoty, 9 tysięcy kawalerii). Polacy i Austriacy dysponowali ponadto zdecydowanie większą od Turków liczbą dział. Bitwa pod Parkanami (aut. Juliusz Kossak, w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, domena publiczna). 8 października upłynął obydwu stronom na przygotowaniach do decydującej bitwy. Kara Mehmed otrzymał rozkaz zniszczenia armii sprzymierzonych. Postanowił on uszykować swoje oddziały pomiędzy wzgórzami a Parkanami, w kotlinie, bliżej prawego brzegu wpadającej do Dunaju rzeki Hron. Część jednostek miała kontrolować drogę na północ, skąd spodziewano się nadejścia posiłków w postaci Węgrów i koszulkę z hetmanem Stanisławem Żółkiewskim: Cena koszulki wynosi 34,99 koszulkę, wesprzyj nasz portal!Na lewym skrzydle wojsk tureckich znajdował się garnizon w Parkanach, obsadzony 1200 janczarami mającymi do dyspozycji działa. Szyk muzułmański rozciągał się na szerokości dochodzącej do 3 kilometrów. Prawym skrzydłem w sile 3 tysięcy jazdy dowodził sam Kara Mehmed, centrum – 8 tysięcy – bejlerbej Sylistrii Kara Mustafa, zaś lewym – 3 tysiące – bejlerbej Komarna Mehmed pasza. W pierwszym rzucie stanęło 8 tysięcy jazdy, zaś głęboko uszykowany odwód podzielony był na trzy Sobieski uszykował swoje jednostki na szerokości frontu około 5 kilometrów i głębokości około 0,5-0,8 kilometra. Lewym skrzydłem sprzymierzonych dowodził Stanisław Jabłonowski, jego ogólna liczebność wynosiła 7,5 tysiąca żołnierzy (głównie jazdy), wzmocnionych kilkoma działami. Silne centrum wypełniały oddziały cesarskie pod dowództwem ks. Karola. W jego środku znajdowały się regimenty piechoty z działami, otoczone z dwóch stron przez jazdę. Prawym skrzydłem dowodził Hieronim Lubomirski. W pierwszym rzucie znajdowały się tutaj chorągwie jazdy, a w drugim regimenty piechoty i dragonii. Za szykiem wojsk na pagórku planowano ustawić polską artylerię pod wodzą Marcina rewanż9 października rano Sobieski zapytany przez księcia o gotowość wojsk odparł: „W imię Boga, maszerujmy”. Na sygnał trzech wystrzałów działowych wojska rozpoczęły trwający do południa marsz ku Parkanom. Armia zatrzymała się w odległości około półtora kilometra od Kara Mehmed zauważył, że przeciwnik oczekuje jego natarcia, nie zwlekał i uderzył w centrum oraz na skrzydło Jabłonowskiego. Atak w to pierwsze miejsce został z łatwością odparty. Trudniejsza sytuacja była na lewym skrzydle, gdzie wywiązała się ostra walka. Pięć regimentów jazdy cesarskiej wykonało jednak atak w bok konnicy tureckiej, co spowodowało jej Sobieski wydał prawemu skrzydłu rozkaz powolnego posuwania się do przodu ze złożonymi kopiami, co miało uniemożliwić Turkom zbyt wczesne spostrzeżenie tego manewru, którego celem było odcięcie im drogi odwrotu przez most na rzece. Działo się to w tym czasie, gdy zapadało już rozstrzygnięcie na lewym skrzydle. Kara Mehmed spostrzegł jednak ten podstęp i rozkazał odwodowi zabezpieczyć drogę do trakcie wykonywania tego zadania wmieszały się w niego jednak uciekające oddziały, które wcześniej walczyły na lewym skrzydle. W szeregach tureckich nastąpiła panika. Kara Mehmed straciwszy głowę uciekł jako pierwszy, za nim do odwrotu rzuciła się cała armia muzułmańska. Pod celnym ogniem polskich dział i naciskiem stłoczonej masy ludzi most zawalił się - na drugi brzeg zdołało się przedostać zaledwie kilkuset żołnierzy Kara Mehmeda. Wzięta w kleszcze załoga Parkan została praktycznie w całości zniszczona. Między godziną 15:00 a 17:00 doszło do istnej rzezi pokonanych muzułmanów, usiłujących przepłynąć rzekę. Armia turecka w całości przestała bitwyNie ulega wątpliwości, iż pod względem liczby poległych Turcy stracili więcej żołnierzy niż pod Wiedniem. Wspomniany na początku tego artykułu główny cel Jana III, czyli eliminacja żywej siły przeciwnika, został zatem osiągnięty. Zwycięstwo umożliwiło też sprzymierzonym późniejsze zdobycie Esztergomu, a także ofensywne operacje w następnych pewnością wzrosło też morale samego Sobieskiego. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek, któremu udało się wyjść z ciężkich tarapatów, staje się zdecydowanie pewniejszy siebie i mocniejszy psychicznie, bardziej też wierzy we własne możliwości. Prawdopodobnie właśnie to zwycięstwo zadecydowało o podjęciu przez Sobieskiego decyzji o dalszym udziale Rzeczypospolitej w wojnie przeciwko Turcji i o wejściu w skład „świętej ligi”.Nie można też jednak zapominać o porażce wojsk polskich w pierwszym dniu bitwy. Nie ulega wątpliwości, że największą odpowiedzialność ponosi tutaj dowódca straży przedniej Stefan Bidziński, który nie posłuchał rozkazu królewskiego. Sam Jan III nie był też jednak bez winy, gdyż niepotrzebnie pozwolił wojsku rozluźnić szyki. Popełnił zatem ten sam błąd, który zrobił Kara Mustafa pod historycy (na przykład Mariusz Markiewicz) uważają, że pierwsza bitwa pod Parkanami była widoczną oznaką słabości staropolskiej sztuki wojennej. Jest to temat, któremu z powodzeniem mogłaby być poświęcona osobna rozprawa. Niewątpliwym faktem jest jednak to, że na następne większe zwycięstwo militarne (wyjąwszy walki z Tatarami) Rzeczypospolita musiała czekać aż do 1792 e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”Sebastian Adamkiewicz„Zrozumieć Polskę szlachecką”Wydawca: PROMOHISTORIA [ Format ebooków: PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!Bibliografia:Forst de Battaglia Otto, Jan Sobieski król Polski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa Marek, „Większe zwycięstwo niżeli pod Wiedniem” – Parkany 9 października 1683 r. [w:] Z dziejów wojen i wojskowości. Księga pamiątkowa poświęcona prof. dr. hab. Tadeuszowi Rawskiemu, pod red. Piotra Matusaka, Mazowiecka Wyższa Szkoła Humanistyczno-Pedagogiczna, Łowicz 2001, s. Jan, Wiedeń 1683, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa Janusz, Parkany 7 i 9 października 1683 roku [w:] tegoż, Z dziejów wojen polsko-tureckich, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa Zbigniew, Jan Sobieski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994. Redakcja: Tomasz Leszkowicz . 671 503 762 557 529 445 457 517

przyczyny i skutki odsieczy wiedeńskiej